Ryba dzika - dawno odkryta
O korzystnym wpływie ryb na organizm człowieka wie każdy. Jednak niewielu zdaje sobie sprawę z właściwości, jakie niesie za sobą spożywanie tych dzikich. Wydawać by się mogło, że brzmi to ryzykownie, ale takie "ryzyko" może mieć zbawienne znaczenie dla naszego zdrowia. To powód, dla którego coraz więcej restauracji poszerza swoje menu o propozycje ryb - nieraz pochodzących z najodleglejszych zakątków świata.
Rybne wyzwanie
Elementarna pozycja w restauracyjnej karcie dań? Ryba. Żaden poważny lokal gastronomiczny nie może pozwolić sobie na brak obecności w swoim menu tych, żyjących w wodzie, kręgowców. Przyzwyczailiśmy się do tego, że ryby to nie tylko fundament propozycji kulinarnych w świecie gastronomii, ale także konieczny element wyżywienia każdego z nas. Ich pozytywny wpływ na organizm człowieka to temat, o którym mówi się sporo. Jak bardzo ważne jest wprowadzenie w życie zrównoważonej diety, w której miejsce ma być nie tylko dla mięsa wieprzowego, drobiowego czy wołowego, ale przede wszystkim dla ryb? Biorąc pod uwagę współczesny trend - burgery, hot-dogi, kebab - trudno wyobrazić sobie ich połączenie z rybami, dlatego restauratorzy stanęli przed wyzwaniem. Co zrobić, by zwykła ryba nie była nudna, a nawet jeśli będzie atrakcyjnie przygotowana - nie stała się zaledwie propozycją jedną z wielu? Naprzeciw tym i podobnym zagwozdkom wychodzą żyjące, w często bardzo odległych akwenach, ryby. Ale nie zwykłe, z którymi świat zdążył się już obyć. Mowa bowiem o dzikich rybach.
Znane nieznane
Choć dzikie wydaje się jeszcze nieodkryte, nieoswojone, nieprzystosowane,to w przypadku ryb jest zupełnie inaczej. Wydawać by się mogło, że dzikie ryby swoimi gatunkami nie powiedzą zupełnie nic przeciętnemu zjadaczowi chleba - czy w tym przypadku ryb. Oczywiście są i takie, które swoją obecnością w menu restauracji z pewnością przyciągną wzrok gości i pobudzą w nich chęć odkrycia czegoś, czego akurat oni jeszcze nie znali. Wśród dzikich ryb nie brakuje jednak gatunków znanych wszystkim od lat. Przykład? Sola, łosoś, turbot - a to tylko trzy z wielu innych, które znane są szerszej publiczności. Poza tym, że są znane przez spore grono osób, są one przecież uwielbiane. Co więc sprawia, że ryby, które zazwyczaj zamawiamy w lokalu różnią się od tych dzikich? Otóż kelner przynosi nam do stolika najczęściej ryby pochodzące z hodowli odbywających się zazwyczaj w sztucznych zbiornikach. Nie oznacza to, że taka ryba jest niedobra, niesmaczna czy w końcu nie ma wartości prozdrowotnych. Najważniejszą różnicą jest fakt, iż nie żyje ona w swoim środowisku naturalnym, a więc nie może czerpać w stu procentach ze wszystkich dostępnych i potrzebnych elementów, jakie zapewniałby jej naturalny akwen.
Wodny superfood
Ryby dzikie to wcale nie ryzykowna propozycja dla restauracji. Wręcz przeciwnie. Te ryby to przykład dłoni Matki Natury. Nie ma przecież nic lepszego, niż to, co stworzyła właśnie ona. Proponowanie w swojej ofercie ryb pochodzących z dzikiego środowiska to dla restauratorów i samego lokalu olbrzymi plus oraz promocja zdrowego stylu życia. Dlaczego? Otóż ryby łowione często na Atlantyku, nieopodal Alaski czy okolicach Chile i Nowej Zelandii, następnie odpowiednio przechowywane, trafiające do polskich restauracji to gwarancja wszystkiego, co najlepsze. Takie ryby to istny superfood. Nie dość, że naturalny, to jeszcze zawierający całą masę korzystnych elementów dla naszego organizmu. I to elementów w liczbie większej niż w przypadku ryb hodowlanych, które poddawane są często nie tylko karmieniu paszą, ale też leczeniu antybiotykami. Ryby pochodzące z naturalnych akwenów to olbrzymi zastrzyk wysokiej jakości lekkostrawnych białek, nienasyconych kwasów tłuszczowych jak omega-3 czy rzadkich mikroelementów - np. selenu. Charakteryzujące się wyjątkową świeżością są idealnym uzupełnieniem planu żywieniowego kobiet w ciąży, małych dzieci, sportowców czy osób żyjących w stresie. To także doskonała opcja dla ludzi zmagających się z problemami związanymi z układem trawiennym.
Zysk oparty na połowach
Zanim jednak te wyjątkowe ryby trafią na restauracyjne stoły i przyczynią się do pozytywnego wpływu na nasz organizm, trzeba je złowić. Połów takich ryb to nie takie łatwe zadanie. Dzikie ryby są bowiem zasobem odnawialnym. Połowy muszą być zrównoważone i brać pod uwagę przestrzeganie rozmiarów minimalnych, by pozostałe w akwenie gatunki, mogły dać początek nowemu pokoleniu. Dlatego też respektowany jest okres ochronny oraz kwota połowowa. Połowy takich ryb są ściśle kontrolowane oraz certyfikowane. Najczęściej przeprowadzają je przedsiębiorstwa łowcze, które charakteryzują się dojrzałością gospodarczą i obeznaniem w rynku. Dzięki takim połowom nic nie ujmuje się środowisku. Nie zużywa się wody, nie zatruwa się jej, a taki sposób pozyskiwania ryb to zysk dla człowieka, a co za tym idzie - zyskuje i środowisko.
Czym skorupka za młodu...
Restauracje starają się serwować coraz to bardziej wyimaginowane dania. Wystarczy jednak swoim gościom zaproponować rybę - z jednej strony zwykłą, bo prawdziwą, naturalną, dziką, z drugiej zaś jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną i... również dziką. Jest to bowiem propozycja z rzędu najwyższej półki, jeśli chodzi o branżę gastronomiczną. Najważniejsze w dobrej restauracji jest przecież nie to jak, ale co przyrządza szef kuchni. Nie ma znaczenia czy dzika ryba przyrządzona zostanie na patelni, czy ją ugotujemy. Można ją grillować, ale też podawać na surowo. Czasem wystarczy jednak najłatwiejszy sposób przygotowania konkretnego gatunku ryby, by zachwycić nie tylko kubki smakowe gości, ale przede wszystkim ich organizmy. A łączenie przyjemnego z pożytecznym to chyba najlepsze, co może spotkać nas w lokalu na talerzu. Dzikie ryby nie dość, że są gwarancją niepowtarzalnego smaku, w dodatku zachwycają wyjątkowym aromatem i co w wielu przypadkach bardzo ważne - soczystą i zwartą strukturą mięsa. Wszystko to zaleta naturalnego środowiska, w którym przyszło im się - uosabiając je - wychowywać. Dzięki różnorodności oraz naturalnej postaci ich diety, w restauracji spotkać można się właśnie z tak interesującą rybą i smakiem. Nie od dziś bowiem wiadomo, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Łukasz Nowak