Jeśli będzie pogoda, grill pójdzie pełną parą

Jeśli będzie pogoda, grill pójdzie pełną parą

Polacy przed majówką są dużo mniej oszczędni niż rok temu. 66 proc. Polaków planujących spotkania przy grillu w okresie majówki chce wydać na art. spożywcze, w tym na alkohol, między 50 a 150 zł. Przedział ten głównie wskazują osoby z największych miast, w szczególności zarabiające w okolicach średniej krajowej. 57,7 proc. ankietowanych zamierza zrobić tego typu zakupy w promocjach. W zeszłym roku tak deklarowało 71,4 proc. osób.

Obecnie 13,1 proc. respondentów nastawia się na regularne ceny, a poprzednio dotyczyło to 8,9 proc. Jak mówią eksperci, mniejsze zainteresowanie promocjami może wynikać z większej pewności finansowej Polaków, a przede wszystkim - z malejącej inflacji.

Tegoroczna majówka będzie wyjątkowo długa, bo rozpocznie się w środę i potrwa aż do niedzieli. Jednym z tradycyjnych sposobów spędzania czasu w tym okresie, jak co roku, będzie grillowanie. Z badania UCE RESEARCH i Grupy BLIX wiadomo, na jakie wydatki nastawiają się osoby, które planują tego typu aktywność. Najczęściej deklarowany jest przedział 50-100 zł (34,5 proc.), a w drugiej kolejności - od 100 do 150 zł (31,7 proc.). Tym samym w kwocie 50-150 zł chce zamknąć swoje zakupy łącznie 66,2 proc. badanych. Dr Maria Andrzej Faliński, wieloletni dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, uważa, że te wskazania są raczej niedoszacowane.

- Na pewno wydamy więcej. Podejrzewam, że większość osób umawiających się na grilla zapłaci za produkty co najmniej 100 zł. Sam alkohol, lekko licząc, tyle dzisiaj kosztuje. Do tego trzeba dodać mięso i inne rzeczy, jak np. węgiel. Nie ekonomizowałbym zresztą wskazań respondentów. To kwestia przyzwyczajenia i ostateczny koszt nie ma raczej większego znaczenia - komentuje dr Faliński.

Z kolei Piotr Kuczyński, ekonomista i główny analityk firmy Xelion, jest zdania, że wskazanie wydatków przekraczających 100 zł na osobę to wyolbrzymienie, zwłaszcza jeśli spotkanie przy grillu ma charakter składkowy. W praktyce to oznacza, że każdy coś ze sobą przynosi. - W siedmioosobowym gronie budżet na produkty potrzebne na grilla wyniósłby co najmniej 700 zł. Oczywiście wszystko zależy od tego, co komu w duszy gra, ale deklaracje konsumentów są przesadzone - ocenia Kuczyński.

Z kolei autorzy raportu są zdania, że wybór przedziału cenowego od 50 do 150 zł może być powiązany stricte z preferencjami konsumenckimi. Wynika ze sposobu, w jaki ludzie planują swoje grillowanie w oparciu o dostępne oferty promocyjne.

- Osoby, które planują wydać do 100 zł, mogą skupiać się na prostych produktach na grilla, takich jak kiełbasa czy karkówka. Te artykuły są często sprzedawane w przystępnych cenach i od wielu lat stanowią najpopularniejszy wybór Polaków. Wydaje się również, że ta grupa osób preferuje bardziej kameralne spotkania grillowe, być może w najbliższym gronie rodzinnym. To sprzyja również oszczędnościom, gdyż nie trzeba przygotowywać większej ilości dań - wyjaśnia Marcin Lenkiewicz, jeden ze współautorów badania.

Natomiast dr Krzysztof Łuczak, ekspert rynku retailowego z Grupy BLIX, uważa, że osoby, które chcą wydać od 100 do 150 zł, mogą być bardziej skłonne do eksperymentowania z różnymi rodzajami mięsa lub produktów grillowych o wyższej jakości. - Mogą też być gotowi wyłożyć trochę wyższą sumę pieniędzy, aby zaoferować swoim gościom większy wybór dań lub bardziej wyszukane składniki, jak np. grillowane ryby i warzywa czy szaszłyki - mówi dr Łuczak.

Z badania też wynika, że przedział od 50 do 150 zł najczęściej jest wskazywany przez osoby z dużych i średnich miast, w szczególności zarabiających w okolicach średniej krajowej. Nie dziwi to Piotra Kuczyńskiego, który zauważa, że dla osób uzyskujących 7-8 tys. zł brutto, 100 zł wydane przy okazji spotkania towarzyskiego, to nie jest duża kwotą. Inny ciężar będzie to miało dla emeryta otrzymującego świadczenie w przeciętnej wysokości.

- Mieszkańcy dużych i średnich miast mają zazwyczaj dostęp do bogatej oferty sklepów spożywczych, w tym supermarketów, targowisk czy specjalistycznych sklepów ze świeżymi produktami. Często śledzą promocje i oferty specjalne w sklepach spożywczych, co pozwala im oszczędzać na zakupach - dodaje dr Łuczak.

Na czwartym miejscu w zestawieniu jest planowany wydatek do 50 zł (6,9 proc.). Piątą pozycję zajmuje przedział od 200 do 250 zł (6,5 proc.), a szóstą - zakres od 250 do 300 zł (2,7 proc.). Powyżej 300 zł chce zapłacić za produkty na grilla 1,4 proc. badanych.

- Mimo że wydatek do 50 zł wydaje się dość niski, niektórzy konsumenci mogą planować skromne, kameralne spotkania grillowe w gronie najbliższych, preferując prostsze potrawy i niekoniecznie skomplikowane menu. Mogą też szukać promocji lub korzystać z tańszych alternatyw, aby ograniczyć koszty. Przedział od 200 do 250 zł może być interpretowany jako wybór osób, które planują bardziej wykwintne spotkania grillowe lub chcą zaoferować swoim gościom wyszukane dania i składniki - objaśnia dr Łuczak.

Badanie również wykazało, że 57,7 proc. osób planujących grillowanie w majówkę chce skorzystać z ofert promocyjnych sklepów. W zeszłym roku dotyczyło to aż 71,4 proc. badanych. Piotr Kuczyński uważa, że duże zainteresowanie promocyjnymi zakupami kiełbasy czy innych produktów na grilla to tylko deklaracja.

- W promocji opłaca się robić większe zakupy. Szukanie specjalnych ofert przy planowanym wydatku rzędu 50-100 zł może kosztować więcej, niż wyniosła rzekoma oszczędność. Oczywiście klienci mogą kupić tańsze produkty przy okazji zakupów w dyskoncie, ale nie sądzę, by specjalnie szukali promocji - stwierdza Piotr Kuczyński.

Jednak Marcin Lenkiewicz przekonuje, że jeśli ktoś dobrze planuje zakupy na grilla, szczególnie te w promocjach, których na rynku nie brakuje, to oszczędności wcale nie muszą być pozorne. Mogą wygenerować - przy większej ilości produktów - nawet 30 proc. oszczędności. To całkiem sporo. Oczywiście sprawa inaczej wygląda przy zakupach robionych szybko i z pominięciem promocji. 

- W stosunku do poprzedniego roku wzrósł odsetek Polaków, którzy planują zrobić zakupy w regularnych cenach. Obecnie tak twierdzi 13,1 proc. ankietowanych, a poprzednio dotyczyło to 8,9 proc.. Dla 6,8 proc. respondentów nie ma to znaczenia. 22,4 proc. badanych nie potrafi się jeszcze w tej kwestii określić. Rok temu było to 29,8 proc.. Różnice trzeba połączyć ze wzrostem wynagrodzeń. Ludzie, którzy zwiększyli dochody, mogą nie koncentrować się na promocjach - wyjaśnia były dyrektor generalny POHiD-u.

Podsumowując, Marcin Lenkiewicz tłumaczy, że mniejsze zainteresowanie promocjami może faktycznie wynikać z większej pewności finansowej Polaków. Inflacja przecież mocno odpuściła. Ponadto część osób przyzwyczaiła się do wyższych cen w określonych kategoriach produktów. Zmieniające się trendy konsumenckie również mogły wpłynąć na ww. tendencję.