Sytuacja gastronomii: polscy przedsiębiorcy obawiają się utraty pracowników z Ukrainy

Sytuacja gastronomii: polscy przedsiębiorcy obawiają się utraty pracowników z Ukrainy

Mężczyźni z Ukrainy zostawiają pracę w Polsce i jadą walczyć za swój kraj. A okazuje się, że polska gospodarka jest już wręcz uzależniona od ukraińskich pracowników. Niektóre branże są w popłochu, ponieważ w wielu z nich zatrudnia naszych wschodnich sąsiadów. W tym sektor gastronomiczny również musi zacząć działać na innych zasadach.

Wielu szefów kuchni zatrudnia Ukraińców i tym samym duży odsetek pracowników w gastronomii to właśnie ludzie zza wschodniej granicy. Jak wiadomo, sytuacja na Ukrainie jest bardzo trudna, nic też dziwnego, że wielu obywateli z Ukrainy chce wrócić do swojego kraju i walczyć.

Tymczasem łączna liczba osób pracujących to według danych GUS za czwarty kwartał ub.r. 16,78 mln, czyli mężczyźni z Ukrainy mogą stanowić nawet 7,5 proc. całego rynku pracy w Polsce. Gdyby nawet tylko połowa z nich zdecydowała się na wyjazd w celu obrony swojej ojczyzny, to oznaczałoby poważny ubytek i problemy dla wielu firm. Niektóre nagle postawione zostaną pod ścianą, bo pracowników dostępnych "od zaraz" na rynku po prostu nie ma, a rachunki płacić trzeba. Jest niskie bezrobocie 5,5 proc., dodatkowo obniżane jeszcze do niedawna kwarantannami, kiedy trzeba było zatrudnić więcej osób, bo część była zmuszona siedzieć w domu.

Dodatkowo duże problemy mogą mieć firmy przetwórstwa przemysłowego, w tym głównie sektora mięsnego i rybnego (33 tys. masarzy to Ukraińcy), i przede wszystkim - branży hotelarsko-gastronomicznej oraz usług sprzątających. W tych branżach Ukraińcy to co najmniej 15 proc. pracowników. W rolnictwie Ukraińcy mogli stanowić nawet 8 proc. zatrudnionych, co może się odbić na tegorocznych zbiorach, a więc i potencjalnie na wzroście cen towarów żywnościowych w drugiej połowie roku.

Mamy nadzieję, że obecna sytuacja jest przejściowa, a tak jak pisaliśmy wczoraj, polscy pracodawcy nie utrudniają powrotów, tym którzy chcą bronić swojej ojczyzny. Pracodawcy wręcz wypłacają z góry wynagrodzenia tym, którzy postanowili wrócić oraz dają możliwość elastycznego urlopu, w sytuacji gdyby pobyt pracownika w Ukrainie miał się przedłużyć

Tak więc, sytuacja jest zupełnie niż podczas pandemii. Wtedy pracownikom kończyły się pozwolenia, a potem już nie mogli wrócić ze względu na ograniczenia sanitarne. Teraz wielu po prostu chce wracać do swojego kraju, bo nie może wytrzymać sytuacji zagrożenia swojej rodziny oraz chcąc włączyć się do obrony.